czwartek, 14 lutego 2013

Cytat z "Mechanicznej Księżniczki" day 3


Dzisiaj jeden cytat, ale baardzo długi. I z Willem, jak obiecałam! :)

- Co ty wyrabiasz, chodząc za mną po zaułkach Londynu, mała kretynko? - zapytał Will, lekko potrząsając jej ramieniem.
Cecily zmrużyła oczy.
- Tego ranka byłam kochaniem, teraz jestem kretynką.
- Och, używasz runy Uroku. Musisz wiedzieć, że kiedy żyjesz na wsi, nie boisz się niczego. Ale to jest Londyn.
- Nie boję się Londynu - powiedziała Cecily wyzywająco.
Will pochylił się i niemal sycząc jej do ucha powiedział coś bardzo skomplikowanego po walijsku. Zaśmiała się.
- Nie, nic by ci to nie dało, gdybyś kazał mi wrócić do domu. Jesteś moim bratem i chcę tam wrócić z tobą.
Will zamrugał na jej słowa.
Jesteś moim bratem i chcę tam wrócić z tobą.
To była jedna z tych rzeczy, które zwykle słyszał od Jema. Chociaż Cecily nie przypominała Jema w żaden inny możliwy sposób, mieli jedną wspólną cechę. Upór. Kiedy Cecily powiedziała, że czegoś chce, nie wyrażało to pobożnego życzenia, a żelazne postanowienie.
- Czy ciebie w ogóle obchodzi, gdzie się wybieram? - zapytał. - Co gdybym szedł do piekła?
- Zawsze chciałam je zobaczyć - oznajmiła Cecily. - Kto by nie chciał?
- Większość z nas  wolałaby spędzać czas w taki sposób, by trzymać się od niego z daleka. Jeśli musisz wiedzieć, wybieram się do palarni ifyrytów, by kupić narkotyk od nikczemnych, rozpustnych przestępców. Możesz wpaść im w oko i zdecydują się cię sprzedać.
- Nie zatrzymałbyś ich?
- To zależy, czy podzieliliby się ze mną zyskiem.
Pokręciła głową. 
- Jem jest twoim parabatai - powiedziała. - Jest twoim bratem przypisanym ci przez Clave, ale ja jestem twoją siostrą przez krew. Dlaczego dla niego zrobiłbyś wszystko, a mnie tylko odsyłasz do domu? 
- Skąd wiesz, że narkotyk jest dla Jema? - zapytał Will.
- Nie jestem idiotką, Will.
- Na nieszczęście, nie jesteś. Jem... Jem jest lepszą częścią mnie. Nie oczekuję, że zrozumiesz, ale jestem mu to winny.
- A kim ja jestem? - spytała Cecily.
Will wypuścił z płuc powietrze, zbyt zdesperowany, by się zatrzymać.
- Ty jesteś moją słabością.
- A Tessa jest twoim sercem - odrzekła, nie ze złością, lecz z namysłem. - Mnie nie oszukasz. Jak mówiłam, nie jestem głupia. Na nieszczęście dla ciebie, lecz przypuszczam, że wszyscy chcemy rzeczy, których nie możemy mieć.
- Och - powiedział Will. - A ty, czego chcesz? 
- Chcę, żebyś wrócił do domu.
Kosmyk czarnych włosów przykleił się do jej policzka przez wilgoć i Will zwalczył potrzebę, by otulić ją szczelniej peleryną, by opiekować się nią, tak jak wtedy, gdy była dzieckiem. 
- Instytut jest moim domem - westchnął Will i oparł głowę o kamienną ścianę. - Nie mogę stać tu i wykłócać się z tobą cały wieczór Cecily. Skoro jesteś zdecydowana podążać za mną aż do piekła nie jestem w stanie cię powstrzymać.
- W końcu - rzekła z aprobatą. - Zrozumiałeś. Widziałam, że zrozumiesz. W końcu jesteś spokrewniony ze mną. 
Will zwalczył ochotę, by nią potrząsnąć.
- Jesteś gotowa?
Skinęła głową i podniósł rękę, by zapukać.

3 komentarze: