wtorek, 19 marca 2013

3 dni z pamiętnika Cassandry

Podczas swojej wizyty na planie filmu Miasto Kości Cassandra pisała pamiętnik, w którym opisywała swoje wrażenia. Oto opisy pierwszych trzech dni z jej pobytu wraz ze zrobionymi przez nią zdjęciami.

Dzień pierwszy: Poniedziałek
Pokazuję się na planie dokładnie w pierwszym tygodniu kręcenia zdjęć - w studiu, nie w plenerze. Studio mieści się w starej fabryce szkła, więc jest w nim sporo pomieszczeń, które są biurami produkcji.

Znajduje się tu wprawiająca mnie w konsternację liczba ludzi i jest to dla mnie pewien rodzaj alarmu, który uświadomił mi, że ci wszyscy ludzie tłoczą się tutaj, by nakręcić film na podstawie moich książek. Plany, rekwizyty, kostiumy, począwszy od ogromnego planu Instytutu do maleńkiego rodzinnego pierścienia, wszystko to wygląda jakby zostało wyjęte ze stron książki. To przerażające. Wszędzie są runy, nawet w biurze Gersha'y - projektantki kostiumów:



Na planie znajduje się sekcja z krzesłami reżysera, gdzie siedzą aktorzy, oraz inna sekcja - naprzeciwko składzika z narzędziami, gdzie przebywają producenci i odtwarzają każdą nagraną scenę. Haral [Zwart], reżyser, jak na ironię nie ma własnego krzesła, ale on cały czas mknie jak wicher, wydając polecenia, więc to raczej bez znaczenia.

Ja mam swoje własne krzesło z moim nazwiskiem! 



Krzesła producentów są z ich nazwiskami, natomiast krzesła aktorów - z imionami postaci, które grają. To zabawne zobaczyć je stojące w jednej linii, ale nigdy nie zobaczyłam tego z imieniem Jace'a od kiedy Jamie [Campbell Bower] nosi ze sobą 30 000 kurtek.


W ciągu dnia aktorzy podchodzą, by się przywitać, oprócz Robbie'ego [Sheehan], którego jeszcze tu nie ma. Wszyscy wyglądają fantastycznie. Jest dzwonek, który oznacza, że mamy być cicho, bo rozpoczyna się kręcenie, a my mamy oglądać filmowanie ze słuchawkami, dzięki którym możemy słyszeć dźwięk. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem cierpliwości aktorów, powtarzających tę samą czynność w kółko i od nowa. Robert - producent, wyjaśnił mi, że kiedy uznają, że scena wyszła dobrze, Harald mówi: "Sprawdźcie bramkę", co znaczy, że mają sprawdzić kamerę i przejść do następnej sceny.

Żądam spotkania z Sideburns Guy'em, ale nikt nie może go namierzyć. Tragedia!


Dzień drugi: Wtorek
Produkcja posiada wydział transportu, czyli kierowców,  którzy przewożą wszystkich w określone miejsca. Imię mojego kierowcy to Gus. Był on kierowcą wielu sławnych ludzi. Opowiada mi tak okropne historie, że aż kamienieję, ale zapewnia mnie, że obsada [Miasta Kości] jest przemiła. 

Idę rozejrzeć się trochę po Wiosce Wideo, gdzie znajdują się monitory pokazujące aktualnie filmowaną scenę. Jamie [Campbell Bower] and Lily kręcę scenę z CCH Pounder, która gra Madame Dorotheę.


Asystent dyrektora oprowadza mnie po wszystkich planach. Zbudowano całe Miasto Kości, a każda kość jest inna. Chciałabym tam mieszkać. Pokazuje mi też, że jeśli stanę pośrodku Miasta Kości i krzyknę, to mój głos słychać jakbym mówiła do mikrofonu. Żadnej technologii czy elektryczności - tylko akustyka. Krzyczę póki Harald nie mówi mi, że mam przestać. Uwielbiam wszystkie te anioły, które znajdują się wszędzie. Katie z Mundie Moms i ja zrobiłyśmy sobie zdjęcie przy jednym:


Moje ulubione miejsce na planie to biblioteka. To jest dokładnie taka biblioteka, którą zawsze chciałam mieć, chociaż może z paroma mieczami więcej. Iluminowane rękopisy o demonach zostały przez nich odtworzone. Prawdopodobnie nigdy nie pojawią się na ekranie, ale kocham te detale.

Wreszcie spotykam się z Robbiem, który świetnie przytula. Daję mu koszulkę Simona z napisem "Wyraźnie podjąłem w życiu kilka złych decyzji". A on mówi na to ze smutkiem: "To prawda, że podjąłem w życiu kilka złych decyzji, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to takie oczywiste". I w końcu wpadłam na Sideburns Guy'a. Moje życie jest kompletne!





Dzień trzeci: Środa

Jestem w Wiosce Wideo. Oto Jemima, jeszcze z niepofarbowanymi włosami, przyszła, by pokazać swoje runy.


Odkrywam, że na każdy posiłek serwowany na planie mówi się "lunch". Nawet jeśli posiłek jest serwowany o drugiej w nocy, jest to lunch. Jem lunch z Madame Dorotheą. Niedługo ma się stać bardziej demoniczna, więc ma wielkie pazury na palcach. Jednak nadal jest piękną i elegancką damą. Czuję się winna za jej ostateczny los.

Nie ma nic zabawniejszego od oglądania całej masy Cichych Braci, których usta są zszyte, starających się jeść. I końcem końców, swój "lunch" jedzą, posługując się słomkami.

Póżniej Robert [Kulzer] pokazuje mi "scenę w szklarni" na iPadzie. Nie słyszę tego, co mówią, ale całość wygląda przepięknie. Robert mówi: "Jestem producentem, co oznacza, że moje serce jest zimne i martwe, więc jeśli ta scena jest dla mnie romantyczna i wzruszająca, to musi być świetna". W porządku.

Kręcenie opóźnia się. Hartley'a, który jest kierownikiem produkcji, złapano na przemycaniu gorącej czekolady dla fanów czających się przed studio. Najwyraźniej Hartley jest weteranem wielu filmów i zwykle przegania ludzi, ale fani TMI są tak uroczy, że narazie dostają od niego jedzenie, a nawet bransoletki robione dla gości. Poniżej jest Kevin [Zegers] trzymający jedną z nich (jest na niej napisane THE MORTAL INSTRUMENTS, 2012):


- Hartley się skompromitował - mówi Robert. - Fani są zbyt słodcy.


5 komentarzy:

  1. Ciekawie, ale jak mogła wspomnieć o scenie w oranżerii, teraz mam jeszcze większą chrapkę na film :P

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle teraz podobnych stron o MI&ID, ale Wasze dalej są najlepsze;) inne nawet się nie umywają. Nie wiem, może już publikowaliście, ale można już dostać ebooka cp2:)

    http://www.epubbud.com/book.php?g=YDL2H3YQ

    na iphonie działa, nie wiem jak na innych czytnikach, ale można czytać też w przeglądarce;) pzdr

    OdpowiedzUsuń
  4. Urodziłam się w złym kraju! Chciałabym dostać kawę od samego kierownika produkcji. Wow. Nieźle. No i te bransoletki... Mrrr, jestem zbyt ciekawa filmu!

    OdpowiedzUsuń
  5. oo mamo! Jak ja bym chciała dostać taką czekoladę...

    "- Hartley się skompromitował - mówi Robert. - Fani są zbyt słodcy." taak, jesteśmy! :D

    OdpowiedzUsuń